Przemówienia papieskie
<< Wstecz 2014 2013 2012 2011 2010 2009 2008 2007 2006 2005 2004 2003 2002 2001 2000 Wcześniej >>
Przemówienie Ojca Świętego Benedykta XVI
do pracowników Trybunału Roty Rzymskiej -
28 stycznia 2006 r.
Umiłowanie prawdy a proces o nieważność małżeństwa
Szanowni Sędziowie, Pracownicy i Współpracownicy
Apostolskiego Trybunału Roty Rzymskiej!
Minął prawie rok od ostatniego
spotkania waszego Trybunału z moim umiłowanym poprzednikiem Janem Pawłem II.
Było to ostatnie z długiej serii spotkań. Z ogromnej spuścizny, jaką nam
pozostawił, także w dziedzinie prawa kanonicznego, chciałbym dziś
przypomnieć w szczególności instrukcję Dignitas
connubii, dotyczącą procedury, jaką należy
stosować w sprawach o stwierdzenie nieważności małżeństwa. Miała ona stać
się swoistym vademecum,
nie tylko gromadzącym przepisy obowiązujące w tej
dziedzinie, ale wzbogacającym je o dodatkowe rozporządzenia, konieczne dla
właściwego stosowania tych przepisów. Najważniejszym wkładem tej Instrukcji,
która — jak ufam zostanie w całości wprowadzona w życie przez pracowników
trybunałów kościelnych, jest wskazanie, w jakiej mierze i w jaki sposób
należy stosować w sprawach o orzeczenie nieważności małżeństwa normy zawarte
w kanonach dotyczących zwykłego procesu spornego, z
uwzględnieniem norm specjalnych, jakich wymagają
sprawy, których przedmiotem jest stan osób i dobro publiczne.
Sprawa przyjmowania komunii św.
Jak dobrze wiecie, zainteresowanie
procesami o orzeczenie nieważności małżeństwa coraz bardziej wykracza poza
krąg specjalistów. Kościelne orzeczenia w tej materii warunkują bowiem
możliwość przyjmowania komunii eucharystycznej przez niemałą liczbę
wiernych. Właśnie ze względu na ten aspekt, tak istotny dla życia
chrześcijańskiego, temat nieważności małżeństwa pojawiał się wielokrotnie
podczas niedawnego synodu poświęconego Eucharystii. Na pierwszy rzut oka
mogłoby się wydawać, że istnieje znaczna rozbieżność czy wręcz sprzeczność
między troską pasterską, która znalazła odzwierciedlenie w pracach synodu, a
duchem norm prawnych zawartych w Dignitas
connubii. Z jednej strony można odnieść
wrażenie, jakoby Ojcowie
Synodalni zachęcali trybunały kościelne do działania w tym kierunku, aby
wierni, którzy nie zawarli małżeństwa według formy kanonicznej, mogli jak
najszybciej uregulować swoją sytuację małżeńską i znów przystępować do stołu
eucharystycznego. Z drugiej strony, prawo kanoniczne
i niedawna Instrukcja wydają się stawiać granice tym posunięciom
duszpasterskim, jakby kierując się troską o dopełnienie przewidzianych
formalności prawnych, przy czym powstaje niebezpieczeństwo że zapomniane
zostaną duszpasterskie cele procesu. Za takim postawieniem sprawy kryje się
teza o sprzeczności między prawem a duszpasterstwem w ogólności. Nie
zamierzam zajmować się tutaj bliżej tą kwestią, wielokroć poruszaną przez
Jana Pawła II, zwłaszcza w przemówieniu do Roty
Rzymskiej w 1990 r. (por. AAS, 82 [1990], ss. 872-877). Podczas tego
pierwszego spotkania z wami wolę raczej skupić uwagę na tym,
co stanowi
podstawowy punkt styczny prawa i duszpasterstwa: na
umiłowaniu prawdy. W ten sposób nawiązuję zresztą dokładnie do słów, które
mój czcigodny Poprzednik skierował do was w ubiegłorocznym przemówieniu
(por. AAS, 97 [2005], ss. 164-166).
W poszukiwaniu prawdy
Proces kanoniczny o orzeczenie
nieważności małżeństwa jest zasadniczo środkiem służącym ustaleniu prawdy o
węźle małżeńskim. Jego konstytutywnym celem nie jest zatem niepotrzebne
utrudnianie życia wiernym ani tym bardziej zaostrzanie sporów między nimi
ale jedynie służba prawdzie. Ogólnie zresztą instytucja
procesu nie jest w swej istocie narzędziem służącym realizacji jakichkolwiek
interesów, ale odpowiednim narzędziem pozwalającym dopełnić obowiązku
sprawiedliwości przez oddanie każdemu tego, co mu się należy. Proces,
właśnie w swojej strukturze zasadniczej, jest instytucją służącą
sprawiedliwości i pokojowi. Celem procesu jest bowiem bezstronne
stwierdzenie prawdy przez stronę trzecią, po uprzednim zapewnieniu stronom
procesu takich samych możliwości przedstawienia argumentów i dowodów w
stosownych ramach debaty procesowej. Taka wymiana zdań jest normalnie
konieczna, aby sędzia mógł poznać prawdę i w konsekwencji sprawiedliwie
rozstrzygnąć sprawę. Każdy system procesowy powinien zatem dążyć do tego,
aby
sędziowie mogli sprawnie podejmować obiektywne i słuszne decyzje.
Także w tej dziedzinie
fundamentalne znaczenie ma relacja między rozumem a wiarą. Jeśli proces
odpowiada wymogom, jakie stawia zdrowy rozsadek, nie może dziwić fakt, że
Kościół przyjął instytucję procesu, by zajmowała się rozstrzyganiem spraw
wewnątrzkościelnych o charakterze prawnym. W ten sposób ukształtowała się
wielowiekowa już tradycja, która przetrwała w kościelnych trybunałach na
całym świecie aż do
naszych
czasów. Trzeba też pamiętać, że prawo kanoniczne
przyczyniło się w sposób bardzo znaczący w okresie obowiązywania
średniowiecznego prawa klasycznego do udoskonalenia kształtu samej
instytucji procesu. Znajduje ona zastosowanie w Kościele przede wszystkim w
przypadkach, w których materia sporu jest w dyspozycji stron, a więc strony
mogłyby dojść do porozumienia, co rozwiązałoby konflikt, ale z
różnych przyczyn do tego nie dochodzi.
Wejście na drogę sądową w celu ustalenia tego, co jest
sprawiedliwe, nie tylko nie służy zaostrzaniu konfliktów, ale winno je
czynić bardziej ludzkimi, prowadząc do rozwiązań obiektywnie odpowiadających
wymogom sprawiedliwości. Oczywiście, samo to rozwiązanie nie wystarcza,
ponieważ ludzie potrzebują miłości, kiedy jednak okazuje się nieuniknione,
stanowi ważny krok we właściwym kierunku. Ponadto procesy mogą dotyczyć
także materii wykraczających poza zakres spraw, o których strony zdolne są
decydować, gdy dotyczą one praw całej wspólnoty kościelnej. Do tej właśnie
sfery należy proces orzekający o nieważności małżeństwa: małżeństwo bowiem,
ze względu na swój podwójny wymiar — naturalny i sakramentalny - nie jest
dobrem pozostającym do dyspozycji małżonków, ani też, ze względu na jego
naturę społeczną i publiczną, nie można zakładać jakiejś formy
autodeklaracji.
W tym miejscu nasuwa się następna uwaga. Z zasady żaden proces nie jest
wymierzony przeciw drugiej stronie, jak gdyby chodziło o wyrządzenie
niesprawiedliwej szkody. Jego celem nie jest odebranie komukolwiek jakiegoś
dobra, ale określenie i ochrona dóbr należnych osobom i instytucjom. Do tej
uwagi, odnoszącej się do każdego procesu, w przypadku procesu w sprawie
nieważności małżeństwa dodać należy jeszcze inną, bardziej szczegółową. Nie
chodzi tu o jakieś dobro, które byłoby przedmiotem sporu między stronami i
należałoby je przydzielić jednej lub drugiej stronie. Przedmiotem procesu
jest natomiast orzeczenie prawdy co do ważności lub nieważności konkretnego
małżeństwa, a więc co do rzeczywistości, która stanowi fundament instytucji
rodziny i w najwyższym stopniu dotyczy Kościoła i społeczeństwa. W
konsekwencji można stwierdzić, że w tego rodzaju procesach podmiotem
oczekującym orzeczenia jest sam Kościół. Ze względu na naturalne domniemanie
ważności małżeństwa formalnie zawartego mój poprzednik Benedykt XIV, wybitny
kanonista, wprowadził funkcję obrońcy węzła i nakazał jego udział w tych
procesach (por.
Konst. apost.
Dei miseratione,
3 listopada 1741 r.). Zostaje w ten sposób lepiej zabezpieczona dialektyka
procesowa, której celem jest ustalenie prawdy.
Umiłowanie prawdy i wrażliwość duszpasterska
Kryterium poszukiwania prawdy, tak jak pomaga nam
zrozumieć dialektykę procesu, tak też może posłużyć do uchwycenia innego
aspektu tej kwestii: jego wymiaru pastoralnego, którego nie można oddzielać
od umiłowania prawdy. Może się bowiem zdarzyć, że miłość pasterska zostaje
czasem wypaczona przez pobłażliwość wobec osób. Może sie wydawać, że są to
postawy duszpasterskie, ale w rzeczywistości nie służą one dobru osób ani
samej wspólnoty kościelnej; przez unikanie konfrontacji z prawdą, która
zbawia, mogą wręcz okazać się przeszkodą do zbawczego spotkania każdego
człowieka z Chrystusem. Zasada nierozerwalności małżeństwa, stanowczo
potwierdzona w tym miejscu przez Jana Pawła II (por. przemówienia z 21
stycznia 2000, AAS, 92 [2000], ss. 350-355; i z 28 stycznia 2002, AAS, 94
[2002], ss. 340-346), należy do całości tajemnicy chrześcijańskiej. Dzisiaj
niestety zmuszeni jesteśmy stwierdzić, że ta prawda bywa czasem zaciemniona
w świadomości chrześcijan i ludzi dobrej woli. Właśnie dlatego można
wprowadzić w błąd wiernych i niechrześcijańskich małżonków, którzy zmagają
się z trudnościami, jeżeli umacnia się w nich, choćby tylko pośrednio,
skłonność do zapominania o nierozerwalności ich związku. W ten sposób
ewentualna interwencja instytucji kościelnej w sprawach o orzeczenie
nieważności może się jawić jako zwykłe przyjęcie do wiadomości rozpadu
małżeństwa.
Jednakże prawda, jakiej poszukuje się w procesach o
orzeczenie nieważności małżeństwa, nie jest prawdą abstrakcyjną, oderwaną od
dobra człowieka. Jest to prawda, należąca do ludzkiej i chrześcijańskiej
drogi każdego wiernego. Jest zatem bardzo ważne, aby jej orzeczenie
następowało w rozsądnym terminie. Boża Opatrzność z pewnością potrafi
wyprowadzić dobro ze zła, nawet gdyby instytucje kościelne zaniedbały swoje
obowiązki lub popełniły błędy. Jednak poważnym obowiązkiem jest staranie się
o to, aby działania instytucyjne Kościoła w trybunałach stawały się coraz
bliższe wiernym. Ponadto wrażliwość duszpasterska winna skłaniać do próby
zapobiegania nieważności małżeństwa w momencie dopuszczania do ślubu oraz
starań o to, aby małżonkowie rozwiązywali ewentualne problemy i znaleźli
drogę pojednania. W obliczu konkretnych ludzkich sytuacji ta sama wrażliwość
duszpasterska powinna jednak skłaniać do obrony prawdy i do stosowania
przewidzianych norm, aby chronić ją w trakcie procesu.
Ufam, że te refleksje pomogą lepiej
zrozumieć, że umiłowanie prawdy wiąże instytucję procesu kanonicznego w
sprawie o orzeczenie nieważności małżeństwa z autentyczną wrażliwością
duszpasterską, która powinna przenikać te procesy. Odczytywane według tego
klucza, zarówno Instrukcja Dignitas connubii,
jak i problemy poruszone podczas ostatniego
Synodu okazują się całkowicie zbieżne. Moi drodzy, troska o tę harmonię to
trudne i fascynujące zadanie, za którego dyskretną realizację wspólnota
Kościoła jest wam głęboko wdzięczna. Życząc wam z całego serca, aby wasza
działalność sądownicza służyła dobru tych wszystkich, którzy zwracają się do
was, i sprzyjała ich osobistemu spotkaniu z Prawdą, którą jest Chrystus, z
wdzięcznością i miłością wam błogosławię.
<< Wstecz 2014 2013 2012 2011 2010 2009 2008 2007 2006 2005 2004 2003 2002 2001 2000 Wcześniej >>